UWAGA NA LITERATURĘ
![]() |
źródło własne |
Kiedy
dostałam tę książkę w prezencie,
podeszłam do niej nieufnie. Na szczęście, szybko zostałam
wyprowadzona z błędu i dziś mogę z czystym sumieniem polecić
„Klezmera. Opowieść o życiu Leopolda Kozłowskiego-Kleinmana”
wszystkim tym, którzy zainteresowani są losami tego wyjątkowego
klezmera.
Słowo
klezmer wywodzi się od hebrajskiego klei zemer, co oznaczało
instrumenty muzyczne. Termin
ten odnosi się także do tradycyjnego żydowskiego muzykanta
weselnego
lub grającego na innych przyjęciach. Bohaterem
tej książki jest
Leopold
Kozłowski-Kleinman, urodzony 26 listopada 1926 roku w Przemyślach
pod Lwowem. Jest
on
ostatnim
żyjącym przedstawicielem autentycznych przedwojennych klezmerów w
Polsce, zwany ostatnim klezmerem Galicji.
Leopold
Kozłowski-Kleinman, jest to osoba nieprzecięta, pełna wewnętrznej
siły i wiary w lepsze jutro. Osoba, która nawet w obozie
koncentracyjnym nie poddała się i
walczyła do końca. A dzięki swojej
miłości do muzyki zmieniła świat niejednego człowieka. Czytając
tę opowieść niejednokrotnie można pomyśleć o roli przypadku czy
przeznaczenia. Bo jak inaczej mówić o sytuacji w której życie
ratują... skrzypce? II wojna światowa. Leopold Kozłowski wraz z
bratem i ojcem przedzierają się lasami do domu, natrafiają na
hitlerowski patrol. Widzą wymierzone w siebie karabiny. Nagle
okazuje się, że jeden z Niemców chce posłuchać muzyki. Gdy
przerażeni Kleinmanowie (nazwisko rodowe Kozłowskiego) grają na
jego polecenie nie wiedzą jeszcze, że za chwilę będą mogli
odejść wolno. Muzyka uratowała im życie. Innym razem kula trafiła
w Poldkowy akordeon, w getcie również postrzegany był przez
umiłowanie muzyki, nie raz był zmuszony przygrywać Niemcom podczas
ich wieczornych spotkań. Niektóre z tych wspomnień są tak
straszne, tak porażające, że nie sposób o nich zapomnieć, co
chwilę wracają do czytelnika, wywołując ból i współczucie. Jak
wiele wycierpiał Leopold Kozłowski i jego rodzina... Jak wielką
miał wolę życia, jak ogromne siły, które pozwoliły mu pozostać
przy życiu.
Od
pierwszych stron książki widać, że Jacka Cygana i Leopolda
Kozłowskiego łączy głęboka przyjaźń. Jacek Cygan w sposób
zajmujący opowiedział o swoim przyjacielu. Biografia jego autorstwa
jest napisana
przystępnym, gawędziarskim językiem. W książce znajduje się
również wiele zdjęć, które bardzo
dobrze przybliżają
nam postać Leopolda Kozłowskiego-Kleinmana. Każdy rozdział
poprzedzony jest historią opowiadającą współczesne losy muzyka.
Stanowi ona przyczynek
do dalszej, historycznej
części.
Czy
warto przeczytać
tę książkę?
Oczywiście,
nawet jeśli moja recenzja nie wyda się Wam
zachęcająca
to warto poznać historię muzyka, który nawet w obliczu tragedii
nie stracił hartu ducha. A może dzięki tej książce zainteresuje
kogoś muzyka klezmerska?
Komentarze
Prześlij komentarz